Mieszkam w Miami, przeprowadziłam się tu z rodzicami 3 lata temu, czyli jak miałam 13 lat.
Moja ojciec ciągle pije, dla niego nie liczę się ani ja, ani mama, tylko alkohol. Moja mama prowadzi tak jakby "oddzielne życie".. Wyprowadziła się z naszego domu rok temu, nie ma ze mną kontaktu, hmm. dlaczego? Bo teraz w jej życiu liczy się tylko jej nowy facet.
Nie mam nikogo na tym świecie.. Dla matki się w ogóle nie liczę, dla ojca tak samo, a przyjaciółek nie mam, wszystkie się ode mnie odwróciły.
Żyję właściwie dlatego, bo wiem, że chcę coś w życiu osiągnąć, nie będę się poddawać, sama sobie poradzę.
Grając na gitarze, usłyszałam z dolnej części domu jakieś hałasy, nie wiedząc co się dzieję wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na dół.
-Tato? Co.. Co ty do cholery robisz?
Ojciec zaczął jak nienormalny rzucać butelkami po piwie i wódce po całym salonie, co mu znowu odwaliło do tego pustego łba?
-Zamknij się! Daj mi spokój gówniaro! Jesteś mi tu niepotrzebna rozumiesz? Wypierdzielaj stąd, jesteś tak popierdolona jak swoja matka, nienawidzę Ciebie i jej!
-Co Ty w ogóle gadasz? Jestem Twoją córką człowieku, zrozum to, nie mam matki, potrzebuję chociaż ojca!
-To teraz nie będziesz miała też ojca, nie mam zamiaru bawić się w jakąś popierdoloną niańkę!
-Coo? Tato, przecież Ty się w ogóle mną nie zajmujesz! Wiecznie tylko chlejesz! Ja robię zakupy, sprzątam, piorę, robię wszystko za Ciebie.. To Ty mnie powinieneś wychować, a nie ja Ciebie.
-Zamknij się powiedziałem, won do siebie, póki jeszcze masz gdzie mieszkać.
,,Póki jeszcze masz gdzie mieszkać"? O co mu chodzi? Z zamyśloną miną, wróciłam do swojego pokoju, tak jak chciał..
Położyłam się łóżku, wzięłam do ręki gitarę i zaczęłam grać różne piosenki.. Dlaczego nie mogę mieć życia jak inni? Nie mogę mieć normalnej, szczęśliwej rodziny.. Być jakaś piękna i zrobić karierę?
Moje myśli przerwał ojciec, szarpnął za klamkę od moich drzwi, wszedł do pokoju, był wkurzony.. Ale czemu? Przecież mu nic nie zrobiłam.
Wyrwał mi z rąk gitarę i rzucił ją gdzieś o szafę..
-Co Ty robisz? - krzyknęłam ze zdziwieniem, wstając z łóżka.
-Przestań brzdękolić na tej gitarze! - Darł się na mie jakbym nie wiem czym dla niego była..
-Bo co? To też jest mój dom, to mój pokój, moja gitara, będę sobie robić co mi się podoba!
-Zamknij się gówniaro! Nie pyskuj! Jeszcze raz, a zobaczysz..
Wziął butelkę piwa, którą trzymał w ręce i wziął łyka.
-Zobaczysz..
Boże.. Zawsze było źle, pił i kłóciliśmy się, ale nie aż tak!
Co alkohol może zrobić z człowiekiem..
Najchętniej bym uciekła z tego pojebanego domu.. Ale nie mam gdzie. Do mamy? Nie przyjmie mnie choćby nie wiem co.. Przecież jej facet nie toleruje dzieci, a ona mu się podporządkowuje.. Przyjaciół też nie mam.. Nie wiem już co mam robić, jest jak zwykle ze wszystkim sama.
Przepłakałam prawie całą noc, dobrze, że dopiero co się wakacje zaczęły, bo bym nie wysiedziała w szkole.. Tym bardziej, że nienawidzę ludzi którzy tam chodzą, same "lalunie" dla których liczy się tylko by mieć jak najprzystojniejszego chłopaka.. Żałosne.
*********************************************************************************
Pierwszy rozdział, mam nadzieję, że wam się podoba.
Piszcie swoją opinię i w ogóle ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz